O Gdańsku. Bajeczki na dobranoc.



Królik tylko raz spróbował się wykąpać w morzu i już wiedział, że tego nie lubi. Po wyjściu był cały mokry i słony. Poza tym trzeba było przyspieszyć powrót z plaży, żeby mógł jeszcze odwirować się w pralce i wrócić do normalności. Ale Ula nadal miała ochotę skakać po falach. Koniecznie z Królikiem. Mama miała z nimi oboma urwanie głowy podczas spacerów.
Dlatego często zamiast plaży wybierała Główne Miasto. Gdańsk jest duży i bardzo stary, leży nad morzem (a dokładniej nad zatoką), w Gdańsku do morza wpływa Wisła, najdłuższa polska rzeka, statki ze skarbami już od wielu, wielu lat przypływały i odpływały w tym miejscu od brzegu. Tych niezwykłych historii jest tak dużo, że wystarczy na codzienne spacery. Jeden nad morze, jeden do miasta, jeden nad morze, jeden do miasta…. I tak pomarańczowy wózek raz podskakuje na bruku, raz grzęźnie w piachu.

OKIEM MAMY:
Pomarańczowy wózek trząsł się na chodniku, malutka Ula zamiast parkowego powietrza wdychała spaliny pobliskiej ulicy, trzeba było torować sobie drogę pomiędzy turystami i jeszcze nie można było wrócić w każdej chwili do domu. Podsumowując ten wywód, po co mi to było? Z nudow, przemierzenie tej samej trasy z wózkiem po raz milion pięćdziesiąty, a nawet sama myśl o tym projektowała widmo szaleństwa. Czyli trzeba było znaleźć ciekawsze miejsce do spacerowania. Logistycznie nie różniło się to niczym od zwykłego, codziennego wyjścia i spaceru po okolicy. Sprawę zdecydowanie ułatwiała pora roku, bardzo ciepłe wiosna. Mam jednak takie przeczucie, że i zima by mnie zatrzymała w domu.

Pozostałe Bajeczki na dobranoc przeczytasz TUTAJ

Komentarze