Kolej Wąskotorowa, Milicz

O tym, że Ula lubi ciuchcie wszelkiego rodzaju już na blogu było. O tym, że linia kolejki wąskotorowej Wrocław - Sulmierzyce - Prusice jest jej dobrze znana dzięki opowieścią prababci też już było. Dzisiaj będzie o szczególnym zaskoczeniu i wielkiej radości, jakiej doświadczyli: Ula. Mama i Królik, kiedy podczas przejazdu przez Milicz okazało się, że stoją tam wagoniki kolejki wąskotorowej, takie, jakimi kiedyś jeździła prababcia.
Cała trójka podróżników spędziła na stacji Milicz- Zamek miło czas. Oczywiście główną atrakcją były wagoniki i te towarowe i te osobowe i nawet lokomotywa. Dodatkową atrakcją były małe stawy i wielkie akwarium z karpiami. 
Wracając do tematów kolejowych: Mama zdradziła swoim słuchaczom, że olejki wąskotorowe zawsze ją szczególnie interesowały, jest w nich coś magicznego, może dlatego, że teraz już jest tak mało czynnych linii. Takie kolejki budowano najczęściej tam, gdzie nie opłacało się budować zwykłych, były tańsze. Jeździły wolniej, anegdota mówi, że można było wysiąść, nazbierać w lesie grzybów i wrócić z powrotem do pociągu. I jeszcze jedno wspominana dziś linia została po I wojnie światowej przeciąta granicą i zamknięta, by po dwudziestuliku latach, po II wojnie światowej znów wozić pasażerów.








Komentarze